CofnijCofnij

Recenzja filmu „Innego końca nie będzie” z AGATĄ KULESZĄ, BARTŁOMIEJEM TOPĄ i MAGDALENĄ TURCZENIEWICZ. | 12.09.2024

„Innego końca nie będzie” reż. Monika Majorek
Trójka rodzeństwa i ich mama próbują ułożyć sobie życie po niespodziewanej śmierci ojca. Wśród pakowanych do przeprowadzki rzeczy Ola odnajduje rodzinne kasety wideo. Wraz z młodszym bratem Pipkiem i najmłodszą siostrą Ajką postanawiają odtworzyć zdjęcia z dzieciństwa. Ola odkrywa, że każde z nich przeżywa traumę na swój sposób, w samotności i nie może się z nią uporać. Konfrontując się z rodziną, doprowadza do przełamania wiszącego w powietrzu napięcia.
W obsadzie m.in. AGATA KULESZA, BARTŁOMIEJ TOPA, MAGDALENA TURCZENIEWICZ.
Zdjęcia: MATEUSZ SKALSKI
Recenzja Łukasza Maciejewskiego:
„Wypatrujcie w Gdyni w sekcji „Perspektywy” filmu Moniki Majorek „Innego końca nie będzie”.
Dolan, Dolan, Dolan – dobre referencje.
Reżyserka nawet już samym tytułem nawiązuje do pięknego filmu złotego Xaviera, „To tylko koniec świata” z 2016 roku, ale to twórcze przełożenie.
Motyw powrotu do domu, do domu rodzinnego, który doskwierał, przeszkadzał i udręczał, ale w którym także mieszkała, a może mieszka nadal, miłość, towarzyszy kinu od zawsze (kino to życie).
Oryginalność stylu, formy i treści, nie jest zatem mocną stroną tego debiutu, liczy się coś innego. Prawda tego zwierzenia.
Bo film jest zwierzeniem. Reżyserki i scenarzystki do widzów, a także zwierzeniem aktorów.
Ten film, rzecz wcale nie tak częsta u nas, stoi aktorstwem i aż żal, żal naprawdę, że występujący w nim aktorzy, cały znakomity kwartet, nie może wziąć udziału w konkursie głównym.
Maja Pankiewicz w końcu dostała w filmie rolę, której po niej spodziewałem się od naszych czasów studenckich, od jej egzaminów i dyplomów. Idiosynkrazja i nadwrażliwość. Ola nie chce wrócić, ale wraca. Do mamy, do brata, do siostry. Bo do taty już nie, taty już nie ma (w wykopiowaniach wideo pięknie tę rolę zagrał Bartłomiej Topa).
Do domu, który boli odejściem ojca, tęsknotą za dzieciństwem, za wszystkim, co wydarzyło się potem i nie okazało się sukcesem medalowym. Nie bardzo.
Powroty. Rozmowy. Planeta Solaris w niecce Redlińskiego, w Konopielce.
Jest swojsko i metafizycznie. Operator, Mateusz Skalski, wyśmienicie tonuje tę historię kolorystycznie, kompozytor, Jan Ignacy Królikowski, subtelnie dopowiada fonosferą, przede wszystkim jednak film mądrze dopowiedziany jest reżysersko i aktorsko. Majorek czuje aktorów, wierzy w aktorów, stawia na aktorstwo. Nie będzie w tym roku w Gdyni wiele filmów tego typu.
O Pankiewicz już pisałem.
A jeszcze Sebastian Dela (w tym sezonie znakomity także w „Błaznach” Gabrieli Muskały) – rośnie nam nowa gwiazda, gwiazda nowego rozdania. Chłopiec silny swoją delikatnością. W „Innego końca…” jest rozbitkiem, herkulesem na krawędzi, potrzebującym cukierka rozmów, niedokończonej rozmowy z tatą, z siostrami, z mamą przede wszystkim.
No, właśnie mama. Agata Kulesza. Agata, jakie to szczęście że ją mamy. Można było tę rolę zbudować wykrzyknikami, szarżą, scenariuszowo dawała się tak przeczytać.
To nie jest miła mama. To nie jest czuła mama. To jest mama poturbowana jak jak dzieci. Chłodnogorąca, jak oni. Jak każdy.
Mama z wyrzutami sumienia, mama z tajemnicą, szczęśliwie niedopowiedzianą.
Aktorski kwartet – w mniejszej, ale również bardzo udanej roli – Klementyna Karnkowska, jako najmłodsza z rodzeństwa, Ajka.
„Słońce też świecąc umiera” – mówiła grana przez Maję Komorowską Sarah Bernhardt w sztuce „Mimo wszystko” Murella.
Słońce świecąc umiera. O tym jest ten wzruszający, mądry film.
Ale świeci. Świeci, mimo wszystko.”

ZAjrzyj